środa, 22 lutego 2012

Rozdział 6

- Za ile będziesz gotowa? - usłyszałam głos Adriana w słuchawce telefonu. W jednej ręce trzymałam szczotkę a w drugiej prostownice, telefon trzymałam przy uchu jedynie dzięki ramionom.
- yyy, troszkę mi zejdzie, a gdzie już jesteś? - jest juz 18.50 powinnam być gotowa za 10 minut a nawet nie wyprostowałam włosów.
- Tam gdzie się umówiliśmy. Kurde coś czuje że się troszkę spóźnisz.. -usłyszałam smutek w jego głosie.
- mam pomysł - zamilkłam - eee, może to dziwne ale wiesz gdzie jest .. ? - zaczęłam tłumaczyć mu gdzie mieszkam. Niecałe 15 minut i był na miejscu. Wyprostowałam włosy, wymodelowałam grzywkę, gdy zapukał do drzwi. Podbiegłam szybko żeby mu otworzyć i zamarłam. Zapomniałam że jestem w bieliźnie.
- yyy - zaczęłam - czuj się jak u siebie, nikt nie przyjdzie - powiedziałam robiąc się jeszcze bardziej czerwona, odwróciłam się szybkim ruchem i wróciłam do łazienki. Dobrze że jestem szczupła.
Czarne rurki, czarne szpilki, szara luźna koszulka na ramiączka. Mgiełka truskawkowych perfum i gotowe. Większa czarna torba, w której na pewno wszystko się znajdzie. Skierowałam się do salonu gdzie zastałam Adriana, tak jak mu radziłam żeby czuł się jak u siebie w domu, tak rozsiadł się na kanapie i czytał gazetę. Stanęłam za kanapą i szepnęłam mu do ucha - gotowa - uśmiechnął się i wstał.
- Cześć, miło Cię widzieć - dał mi buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się. Adrian miał na sobie ciemne jeansy i szarawą koszule z 3/4 rękawami.

-------------------------------

Graliśmy w pytania i szczere odpowiedzi.
- Który rocznik ? - zapytał po chwili namysłu.
- ee, 97 ? - miałam nadzieje że nie uzna mnie za głupią małolatę.
- 97 mówisz ? - zapytał zaciekawiony.
- ta.
- czyżby drugi luty ? oblewałyście wtedy Twoje urodziny prawda ? - zapytał tak jakby z dumą.
- ano - uśmiechnęłam się.
- Dobra ty masz 15 lat w sumie dałbym Ci 17, zgaduj ile mam ja. - puścił mi oczko.
- hmm, 18 ? - miałam nadzieję że trafiłam.
- w sumie to zgadłaś - zaczął się śmiać - No to jesteśmy - pokazał na czteropiętrowy blok, na ostatnie piętro. Było gdzieś już po 21.00 . Mieliśmy spory kawałek żeby przejść i tylko dzięki temu że Adrian mnie zagadywał byłam wstanie iść do przodu, ale teraz zdałam sobie sprawę, że przyszliśmy na imprezę na której prawdopodobnie nie znam nikogo, bo jest ona organizowana w drugiej części miasta.
- Nie martw się - objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić w stronę drzwi od klatki - będą tam Ciekawe rzeczy + osoby które poznałaś w twoje urodziny, nie mam pewności czy każdy z nich tam będzie ale z pewnością nie zostawię cię samej - zauważył to że się zdenerwowałam. Weszliśmy na czwarte piętro, Adrian otworzył i drzwi. Poczułam ostry zapach alkoholu i papierosów, muzyka grała dość głośno. W mieszkaniu znajdowało się chyba ponad 30 osób. Zauważyłam że na jednym stoliku rozsypany był biały proszek. Nagle podbiegła do nas jakaś blondynka. Rzuciła się na Adriana, przytulając go.
- oh Kowal, tak się ciesze że wpadłeś - powiedziała odsuwając się od niego.
- O część - podała mi ręke - Ola jestem - uśmiechnęła się sztucznie - daj wezme twój płaszczyk - oddałam jej go. Zaprowadziła mnie do pokoju gdzie mogłam zostawić torebkę.
- Idę się bawić - Ola puściła mi oczko i wyszła z pomieszczenia. Wzięłam telefon i poszłam za nią. W kuchni przy stole stał Adrian i jakis chłopak. Skierowałam się więc własnie tam. Czułam się tu cholernie nieswojo nie znając nikogo. Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego od tyłu.
- Blanty ? - powiedziałam mu to prosto do ucha, patrząc jak w cienką bibułkę zwija zielone bobki i kawałki przypominające normalną wysuszoną trawę.
- Palisz ? - zapytał mnie jego kolega. Po chwili rozpoznałam w nim chłopaka z mich urodzin.
- Ty jestes .. ? - zaczęłam.
- Kacper - odpowiedział mi Adrian - tak, poznałaś go. - uśmiechnął się pod nosem.
- A no racja - Kacper zaczął się śmiać - to jak? zapalisz? - zapytał ponownie.
- Hmm, nigdy wcześniej nie paliłam - powiedziałam nieśmiało.
- A szlugi ? umiesz się zaciągać ? - kolejne pytanie.
- nie - odpowiedziałam czując się jeszcze bardziej nieswojo. Kilka piw, imprezy ze znajomymi mi osobami są mi bardzo znane ale to była dziwna odmiana.
- Damy rade - zaśmiał się Adrian. Puściłam go i oprałam się o blat patrząc jak sobie radzi.
- Lecimy na studenta - stwierdził. Podpalił bibułkę, wciągnął dym w płuca i podał go Kacprowi. Przyciągnął mnie do siebie, trzymając mnie za podbródek. Dmuchnął mi dymem w usta. Również wciągnęłam dym w płuca. Zaczęłam kaszleć. Adrian spróbował jeszcze raz.
- Trzymaj jak najdłużej - powiedział Kacper biorąc kolejnego bucha. Wypuściłam dym. W powietrzu unosił się słodkawy zapach. Tym razem nie zaczęłam kaszleć. Złapałam jeszcze kilka buszków od Adriana. Ostatnią kolejkę miałam zapalić sama.
- Po prostu ciągniesz i wypełniasz dymem płuca - wyjaśnił Kacper - chociaż chętnie dałbym ci bucha na studenta - zażartował. Wzięłam to od niego i po prostu posłuchałam ich rad.
Po 20 minutach, znałam już połowę osób.
--------------------------------

Ola podała mi piwo. Wzięłam sporego łyka gdy nagle podszedł do mnie Adrian.
- Nie mieszaj - wyjął mi z ręki butelkę - nie chce żebyś wymiotowała - spojrzał w strone tańczących osób. - zatańczysz ? - zapytał nieśmiało.
- ee jasne ? - zaczęłam się śmiać. Dziwnie huczało mi w głowie. Wyraźniej słyszałam muzykę ale czułam się spokojniejsza, wyluzowana.
Tańczyliśmy przez kilka piosenek, gdy nagle Adrian pociągnął mnie za rękę w stronę pokoi. Usiadłam na łóżku, najprawdopodobniej w pokoju Oli.
- Co robisz?
- Czekaj chwilkę - powiedział otwierając szufladę. Wyjął z niej papierosa. - mam nadzieje że ci to nie przeszkadza - powiedział odpalając.
- Nie no co ty. - odpowiedziałam. Patrzyłam się na niego gdy zaciągał się dymem. Podobał mi się wtedy jeszcze bardziej, złapałam się na tym że patrzyłam na papierosa.
- Chcesz ? - zapytał .
- w sumie - kiwnęłam głową i wzięłam. Zaciągnęłam się. Zaczęłam kaszleć.
- spokojnie - Adrian zaczął się śmiać. Wyjął mi go z ręki - nie będziesz palić - uśmiechnął się. Spojrzałam na zegarek.
- co ? - powiedziałam to za głośno.
- co jest ? - zaniepokoił się.
- nic, po prostu już czwarta. - Adrian zaczął się śmiać.
- wychodzimy czy chcesz zostać ?
- chodźmy gdzieś. - odpowiedziałam mu ukazując moje dołeczki w policzkach.

------------------------

- Wcale nie! - zaczęłam się śmiać.
- Właśnie że tak. - pokazał mi język.
- mówie że nie .
- a mam sprawdzić ?
- a rób co chcesz - odpowiedziałam uśmiechając się.
- tak ? okeyy - zaczął się śmiać. - to tu - pokazał na identyczny blok jak ten w ktorym była impreza. Szliśmy jakieś pół godziny. Adrian otworzył mi drzwi wejściowe. Mieszkał na drugim piętrze.
- Nikogo u Ciebie nie ma ? - zapytałam całkiem energicznym głosem. Pomimo tego że dochodziła piąta nie czułam zmęczenia.
- Brat, starszy, ale pewnie śpi.
Weszliśmy do mieszkania. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Na środku stało duże dwuosobowe łózko. Pod oknem biurko i laptop, obok szafka pełna książek a na przeciwko szafa, zapewne na ubrania. Stałam w drzwiach i czekałam aż Adrian przyjdzie do pokoju.
- Zapewne nie masz piżamy - mruczał pod nosem. Oparłam się o biurko w pomieszczeniu pełnym ciemności. Wszedł do pokoju, uchylił okno, stając na przeciwko mnie. Rozpalił papierosa, patrząc mi się w oczy, milczeliśmy.
- jak chcesz moge sp.. - pocałowałam go. Położył papierosa na parapecie nadal całując się ze mną i położył mi rękę na plecach zjeżdżając w stronę tyłka. Przyciągnęłam go do siebie. Objęłam go rękami za szyje. Przesunął mnie tak że usiadłam na biurku. Zaczął całować mnie po szyi, złapał moją koszulke od dołu i ściągnął mi ją przez głowe. Zaczęłam odpinać mu guziki od koszuli. Spojrzał mi w oczy, zatrzymał się dla mnie czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz