piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 7

Drzwi otworzyły się z hukiem.
- O sory - powiedział do mnie na krótko obcięty blondyn widząc mnie siedzącą na brzegu łózka - zapominam że to już nie dzieciak - zaczął się śmiać i wyszedł. Trzy minuty przed jego przyjściem zdążyłam zapiąć na sobie koszule Adriana. Nadal siedziałam i ze zdziwioną miną wpatrywałam się w drzwi. Spojrzałam się na Adriana, wyglądał nieziemsko, musiało mu się śnić coś miłego bo na jego twarzy widać było cień uśmiechu. Położyłam się z powrotem obok niego patrząc sie na jego usta.

-------------------

- O wstałeś - uśmiechnęłam się.
- wstałeś wstałeś, która godzina ? - zapytał przeciągając się. Leżałam obok niego przez około godz zanim wstał.
- ee - wstałam z łózka i podeszłam do torby, miałam na sobie tylko bieliźnie oraz jego koszule, do tego idąc po telefon zauważyłam że jest krzywo zapięta. - 13.58 - odpowiedziałam mu.
- chodz do mnie kocie - zamruczał . Podeszłam i usiadłam na nim okrakiem. Pocałowałam go w usta. Przyciągnął mnie do siebie. Nagle drzwi się otworzyły. Znowu.
- Koniec tej orgii, matka będzie przed 15 - powiedział i stał przy framudze drzwi. Zeszłam z Adriana i usiadłam sobie obok niego.
- Wyjdź - warknął Adrian. Jego brat wyszedł - jak chcesz to idz pod prysznic a ja w tym czasie ogarnę mieszkanie, ok ?
- ok, a dasz mi jakiś ręcznik? i byłabym wdzięczna jak byś miał płyn do płukania zębów. - uśmiechnęłam się przepraszająco czując dziwny nieprzyjemny smak w buzi. Alkohol, papierosy i zielone tworzą dziwną mieszankę.
- a tak jasne - zaprowadził mnie do łazienki. Było to duże pomieszczenie z marmurowym blatem obok zlewu. Jasne kolory jak biały czy kremowy wypełniały większą cześć toalety. Adrian po chwili przyniósł mi moje ubrania i ręczniki.
- tam masz płyn - pokazał na szawkę nad pralką. Podszedł do mnie dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Wzięłam szybki prysznic, znalazłam suszarkę i prostownicę, zapewne jego matki więc użyłam. Ubrałam się i wyglądałam całkiem ok jak po nieprzespanej nocy i na kacu.
- Lori - zawołał mnie Adrian gdy wyszłam z łazienki - chodz do kuchni - poszłam po prostu przed siebie i znalazłam. Spojrzałam na stół na którym leżały dwa talerze, na środku drewniana deska do krojenia a na niej patelnia. Na patelni była jajecznica. Obok leżał mały koszyczek z chlebem posmarowanym masłem, wyglądało to tak apetycznie że aż żal nie spróbować.
- zapraszam - uśmiechnął się Adrian i odsunął mi krzesło od stołu.
- e dziękuje - byłam mile zaskoczona jego gestem. - sam to zrobiłeś ? - zapytałam zaciekawiona.
- a co w tym trudnego ? - zaczął się śmiać. Śniadanie było pyszne i minęło nam naprawdę w bardzo miłej atmosferze. Za każdym razem jak na niego patrzyłam to uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy, będąc z nim czułam się jak w niebie.
- podobało się w nocy ? - zapytał nagle.
- no tak - odpowiedziałam.
- wiem że to był twój pierwszy raz - powiedział, spojrzałam na talerz czułam jak się rumienie.
- wiem - podniosłam głowe - i wcale nie żałuje.

Zjedliśmy i wyszliśmy, czułam się okropnie, chęć picia i dziwne uczucie w brzuchu psuły całą atmosferę, ten kac był najgorszy ze wszystkich. Mimo dobrych chęci Adriana, jego żartów i próby nawiązania miłej rozmowy wciąż myślałam o tym że zaraz zwymiotuje. Zaczęliśmy więc iść w ciszy. Odprowadził mnie pod mój blok i dał buziaka w policzek.
- Do zobaczenia niedługo - powiedział i puścił mi oczko. Poczułam się dziwnie że po nocy spędzonej z nim dostałam tylko jednego buziaka w policzek. - coś nie tak ? - zapytał widząc że nie wchodzę do klatki.
- nie no nic - gdy już się odwracałam złapał mnie za rękę i oparł o ścianę całując mnie dokładnie tak jak chciałam.
- teraz już wszystko ok - odpowiedziałam gdy się odsunął i weszłam do klatki machając mu. Drzwi otworzyła mi Cassie.
- wiesz że jest po 16 ? - zapytała chytrze się uśmiechając. Dostała w łeb i poszła do siebie bez słowa.

Na myśl o nim czułam dziwne podniecenie. Chyba się zakochałam.

O 20 napisałam mu SMS
- "Co u Ciebie słychać ?"

Czekałam aż odpisze do 23 aż usnęłam z dziwnym uczuciem lęku że byłam tylko przygodą na jedną noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz