- Ej ktora godzina ? - zapytałam Poli gdy wyszłysmy z Maca.
- hmm, 20.30 masz ochote na piwo ? - zapytała szczerząc się i pokazując ząbki.
- No proste i wiesz ? Nawet Ci postawie . - jej uśmiech stał sie jeszcze szerszy . Każdy się rozszedł i zostawił nas same co było nam na ręke. Poszłysmy pod MarcPol i ja usiadłam na murku wyjmując portfel. Pola za to podeszła do grupki chłopakow.
- Macie skonczone 18 lat ? - zapytala grzecznie.
- Masz szczęście śliczna, bo tak - odpowiedział wysoki brunet i uśmiechnął sie do niej zalotnie. Miał na sobie szare dresy, czarną kurtke i buty Adidas.
- Cieszy mnie to, miałbyś może ochote kupić mi, to znaczy nam - pokazała na mnie ręką - jedną Barmańską i czteropak piw? Najlepiej królewskie. Będę wdzięczna.
- A po ile wy macie lat ? - zapytał chłopak który stał obok. Ten miał zwykłe spodnie. Wyrózniał sie od wszystkich czterech chłopaków ktorzy tam stali własnie tym że nie miał na sobie dresów.
- Wystarczająco. - Pola uśmiechnęła sie i poprawiła niesforny kosmyk włosów wkładając go za ucho. Zawsze szło jej to tak łatwo z chłopakami. - to jak ?
- Jaka ta Barmańska ? - zapytał brunet ciesząc sie jakby po raz pierwszy z życiu rozmawiał z dziewczyną. Pola była naprawde śliczna. Duże brązowe oczy, długie po pasa brązowe włosy i świetna figura.
- Wiśniowa. Chodz ze mną - powiedziała do chłopaka a on od razu ruszył za nią i skierowała sie w moją strone. Podeszła do mnie i wyciągneła ręke. - 25 zł poprosze. - w jej głosie słychać było ogromną radość że jej się udało.
- Czekaj - zaczełam szukać pięniędzy w portfelu. - to może tak - zwróciłam sie do chłopaka. - Dam Ci 25 zł i kup Barmańską a za reszte po prostu piwa, z góry dzięki.
- Ok, nie ma sprawy - odpowiedział i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podałam mu pieniądze a obok mnie przysiadła Pola. Brunet poszedł do sklepu a do nas podeszła reszta chłopakow.
- Tak wgl to ja jestem Adrian -powiedział kolejny brunet, ale ten był serio przystojny. Dwudniowy zarost dodawał mu uroku. Niebieskie oczy błyszczały gdy się przedstawiał.
- Miło mi - uśmiechnęlam sie i podałam ręke - ja jestem Lori, yhm to znaczy Laura a to jest Pola. - wskazałam na nią palcem - ale to chyba już wiecie.
- No własnie nie - odpowiedział z uśmiechem Adrian. Cały czas patrzył mi w oczy - Pola nam się nie przedstawiła, hmm - zaczął - to jest Kacper - wskazał na niższego chłopaka w czarnych dresach, Saulicz - wskazał na blondyna w zwykłych spodniach no i - pokazał na sklep - tam macie Michała. Spojrzałam na sklep a w drzwiach pokazał sie Michał. Szybkim krokiem podszedl do nas i podał alkohol. Pola schowała wszystko to swojej torebki a Barmańską podała mi.
- Miło było was poznać, dzięki wielkie. - uśmiechnęłam sie i wstałam.
- Do zobaczenia kiedyś tam - powiedziała Pola.
- Siema - odpowiedizał jeden po drugim kążdy z nich.
- Dobre dupy -szepnęła mi Paula na ucho a ja wybuchnęłam śmiechem otwierając butelke.
- Za moje zdrowie - krzyknęłam biorąc pierwszy łyk i podając butelke Poli.
- Za Twoje zdrowie skarbie - odkrzyknęła Pola i wzieła kolejy łyk.
**********************
Niecała godzina i byłyśmy ostro wcięte. Powoli zaczyałyśmy wracać do domu bo skonczyło nam się wszystko do picia. Miałysmy wypić to u mnie w domu bo Pola u mnie nocuje a skończyło sie na opróżnieniu wszystiego na ławce w naszym ulubionym parku.
- Ładne niebo - Pola zaczęła się śmiać a ja razem z nią.
- Bo rzucę w Ciebie moją cegłą -zagroziłam jej gdy chciała wrzucić mnie w śnieg. Odsunęła sie ze śmiechem i przez przypadek wpadła na jakąs osobe.
- O Pola, tak? - zapytał chłopak. Próbowałam przypomnieć sobie jego imie, Pola widocznie też .
- Adrian ! - przypomniało mi się i powiedziałam jego imie troche za głośno. Od razu zasłoniłam ręką buzie.
- Masz racje, ciekawy zbieg okoliczności - Chłopak zaczął się śmiac. - Laura tak? słodko wyglądasz jak jesteś wstawiona - moja twarz nabrała rumieńca a Pola delikatnie szturchnęła mnie łokciem. - Mam nadzieje ze się jeszcze spotkamy - puścił mi oczko - a właśnie, tam są psy - wskazał wyjście z parku - Przed chwilą mnie spisały za papierosy więc uważajcie -odwrocił się i odszedł.
- Idiotko, proś o numer telefonu!- syknęła mi do ucha Pola.
- Oszalałas chyba - odpowiedzialam i poszłam w kierunku mojego domu. Przed oczami miałam ten zabujczy uśmiech i jego głos. Uśmiechałam się jak głupia idąc ulicą a Pola śmiała się ze mnie i robiła żarty z mojej reakcji.
- No Lori, czyżby miłośc zapukała Ci do serduszka ? - drażniła się ze mną i śmiała.
- Skurwiaj diable - uśmiechnęłam się i przytuliłam do najwspanialszej przyjaciółki na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz