piątek, 20 stycznia 2012

Rozdział 2

- O Bożę, wody - jęknełam gdy tylko się przebudziłam - Mamo! - nikt nie zareagował . - Mamo ! - krzyknęłam znowu.
- Zamknij sie, wredna małpo - Pola mnie uderzyła.
- Nie chce ci się pić ? - zapytałam jej po chwili wpatrywania się w nią ze złoscią.
- Chce, ale twoja mama już dawno wyszła z Cassie na dwór. - odpowiedziała mi i odwróciła się w storne ściany. Spałyśmy na jednym łóżku, bo jak zawsze drugiego, które moja mama kupiła specjalnie dla niej nie chciało nam sie rozkładać. Spadłam z łózka zabierając ze sobą całą kołdre na podłoge. Mimo lekkiego bólu głowy i pragnienia wypicia litr wody zaczełam się głośno śmiac. Pola rzuciła we mnie poduszką, ale próbując wstać zachwiała sie i spadła na mnie. Obie śmiałyśmy sie nie wiedząc w sumie z czego aż nagle zadzwonił mój telefon, a chwile póżniej Poli.
- "Jak tam? męczy kacyk, czy może Bóg wam darował kare za przewe w piciu ? " - przeczytałam sms na głos. - Nieznany numer - powiedzialam do Pauli i zamyśliłam się. Przecież nikt nie wiedział żę poszłyśmy sie napić.
- hmm, ja tam wiem od kogo dostałam SMS - Zaczela się śmiać.
- Dany ? - zapytałam zirytowana, ale mimo mojej irytacji aż uśmiechnęłam sie jak przeczytała mi jego treść - "Dzień Dobry skerbeńku, śniłaś mi się, a w tym śnie byłas kotem i nie dawałaś mi spać ;p mam nadzieje że już wstałaś. - No to Pole mam z głowy, zajmnie się swoim telefonem i słodkimi SMS do Danego a mnie zostawi z nieznanym numerem samą. - Ide pod prysznic, miłego pisania - rzuciłam jej pod nosem i wyszłam biorąc ze sobą mój telefon. W drodze do łazieki przeczytałam treść SMS jeszcze z 5 razy. W koncu odpisałam :
- "Kacyk męczy, ale minimalny ;) a kto to mnie budzi z rana ?" - wysłano. Spojrzałam na zegarek, 13.04 - co ? - jęknełam - fajne mi rano - wybuchnęłam śmiechem i weszłam do kabiny prysznicowej.
Susząc włosy dostałam odpowiedz :
- "Rano mówisz? hahaha no to ładnie ;)"
- "Oj dobra, dopiero wstałam. To jak zdradzisz jak masz na imie ;> ?" - odpisałam po chwili.
- "Zgaduj" - odpowiedz dostałam po nie całej minucie. No to pięknie. Żadne z moich znajomycj narazie nie wiedziało jak świętowałam urodziny, pozatym wszystkie numery ktore powinnam mieć to mam. Odłożyłam suszarkę na miejsce.
- "Nie będe się ośmieszać wymieniając imiona, przedstaw się i bęzie z głowy ;) " - wychodząc w łazienki w samym ręczniku nacisnęłam przycisk wyślij i wpadłam na Pole.
- Ej spisz dzisiaj u mnie ? - zapytałam Poli.
- Jasne, a stało się cos ? - zapytała. Widocznie zauwazyła moją zdezoriantowaną mine.
- Nie, nic - podałam jej mój telefon - masz, czytaj. - kierunek gareroba. Brązowe koturny, jasne spodnie, biała koszulka, brązowy swetrek + prezent od Poli.
- Odpisał ! -krzyknęła Pola. Wybiegłam z gardedory.
- No gdzie ty jesteś ? - krzyknełam. Bardzo chcialam przecztac nowa wiadomosć.
- Kuchnia idiotko ! - odkrzyknęła mi Pola. - Dam Ci telefon jak znajdziesz mi APAP - zażartowła i schowałą sobie mój teleofn w stanik.
- A myślisz że go z tamtąd nie wyjme ? - zaczełysmy sie ganiac po mieszkaniu. Przewrociłam ją i usiadłam na niej okrakiem. Zasłoniła sobie dekold.
- Co takiego odpisał ze nie chcesz mi pokazac ? - zrobiłam smutną minke.
- Jak Ci powiem to nie znajdziesz mi APAPU - próbowała zrobic minke podobną do mojej ale zaczęła sie śmiać. Nagle otworzyły się drzwi i do domu wpadłą Cassie. Przebiegla obok nas i z hukiem zamknła drzwi od swojego pokoju.
- Co jej jest? - krzyknełam do mamy nadal siedząc na Poli.
- A w sklepie uparła sie na .. - matka zamarłą i z otwartą buzią wpartywała się we mnie i Pole. - Dziecko złaż z niej, już ! oszalałaś ? - oburzyła się i rzuciła obok mnie pudełeczko APAPU. Złapałam je szybko i schowałam za plecy.
- Coś za coś - powiedzialam do Poli, daj telefon a dam APAP - szybka wymiana. Złapałam telefon i rzucilam sie na łozko w salonie.
- " Pomoge Ci ;) a wiesz ze słosdko wyglądasz jak jestes wstawiona ?" - uśmiech pojaił mi sie na twarzy, zaczęłam piszczec i skakac a Pola siedząca obok na fotelu, dusiła się ze śmiechu.
- Nie oddycham - szępneła przez śmiech patrząc na mnie tańczącą po pokoju.
- Dziecko, może zaparze Ci mięty na uspokojenie ? - zapytała moja mama wychylając się z kuchni. Wybuchnęłam śmiechem i zrobiłam obrażoną mine.

1 komentarz: