- O Bożę, wody - jęknełam gdy tylko się przebudziłam - Mamo! - nikt nie zareagował . - Mamo ! - krzyknęłam znowu.
- Zamknij sie, wredna małpo - Pola mnie uderzyła.
- Nie chce ci się pić ? - zapytałam jej po chwili wpatrywania się w nią ze złoscią.
- Chce, ale twoja mama już dawno wyszła z Cassie na dwór. - odpowiedziała mi i odwróciła się w storne ściany. Spałyśmy na jednym łóżku, bo jak zawsze drugiego, które moja mama kupiła specjalnie dla niej nie chciało nam sie rozkładać. Spadłam z łózka zabierając ze sobą całą kołdre na podłoge. Mimo lekkiego bólu głowy i pragnienia wypicia litr wody zaczełam się głośno śmiac. Pola rzuciła we mnie poduszką, ale próbując wstać zachwiała sie i spadła na mnie. Obie śmiałyśmy sie nie wiedząc w sumie z czego aż nagle zadzwonił mój telefon, a chwile póżniej Poli.
- "Jak tam? męczy kacyk, czy może Bóg wam darował kare za przewe w piciu ? " - przeczytałam sms na głos. - Nieznany numer - powiedzialam do Pauli i zamyśliłam się. Przecież nikt nie wiedział żę poszłyśmy sie napić.
- hmm, ja tam wiem od kogo dostałam SMS - Zaczela się śmiać.
- Dany ? - zapytałam zirytowana, ale mimo mojej irytacji aż uśmiechnęłam sie jak przeczytała mi jego treść - "Dzień Dobry skerbeńku, śniłaś mi się, a w tym śnie byłas kotem i nie dawałaś mi spać ;p mam nadzieje że już wstałaś. - No to Pole mam z głowy, zajmnie się swoim telefonem i słodkimi SMS do Danego a mnie zostawi z nieznanym numerem samą. - Ide pod prysznic, miłego pisania - rzuciłam jej pod nosem i wyszłam biorąc ze sobą mój telefon. W drodze do łazieki przeczytałam treść SMS jeszcze z 5 razy. W koncu odpisałam :
- "Kacyk męczy, ale minimalny ;) a kto to mnie budzi z rana ?" - wysłano. Spojrzałam na zegarek, 13.04 - co ? - jęknełam - fajne mi rano - wybuchnęłam śmiechem i weszłam do kabiny prysznicowej.
Susząc włosy dostałam odpowiedz :
- "Rano mówisz? hahaha no to ładnie ;)"
- "Oj dobra, dopiero wstałam. To jak zdradzisz jak masz na imie ;> ?" - odpisałam po chwili.
- "Zgaduj" - odpowiedz dostałam po nie całej minucie. No to pięknie. Żadne z moich znajomycj narazie nie wiedziało jak świętowałam urodziny, pozatym wszystkie numery ktore powinnam mieć to mam. Odłożyłam suszarkę na miejsce.
- "Nie będe się ośmieszać wymieniając imiona, przedstaw się i bęzie z głowy ;) " - wychodząc w łazienki w samym ręczniku nacisnęłam przycisk wyślij i wpadłam na Pole.
- Ej spisz dzisiaj u mnie ? - zapytałam Poli.
- Jasne, a stało się cos ? - zapytała. Widocznie zauwazyła moją zdezoriantowaną mine.
- Nie, nic - podałam jej mój telefon - masz, czytaj. - kierunek gareroba. Brązowe koturny, jasne spodnie, biała koszulka, brązowy swetrek + prezent od Poli.
- Odpisał ! -krzyknęła Pola. Wybiegłam z gardedory.
- No gdzie ty jesteś ? - krzyknełam. Bardzo chcialam przecztac nowa wiadomosć.
- Kuchnia idiotko ! - odkrzyknęła mi Pola. - Dam Ci telefon jak znajdziesz mi APAP - zażartowła i schowałą sobie mój teleofn w stanik.
- A myślisz że go z tamtąd nie wyjme ? - zaczełysmy sie ganiac po mieszkaniu. Przewrociłam ją i usiadłam na niej okrakiem. Zasłoniła sobie dekold.
- Co takiego odpisał ze nie chcesz mi pokazac ? - zrobiłam smutną minke.
- Jak Ci powiem to nie znajdziesz mi APAPU - próbowała zrobic minke podobną do mojej ale zaczęła sie śmiać. Nagle otworzyły się drzwi i do domu wpadłą Cassie. Przebiegla obok nas i z hukiem zamknła drzwi od swojego pokoju.
- Co jej jest? - krzyknełam do mamy nadal siedząc na Poli.
- A w sklepie uparła sie na .. - matka zamarłą i z otwartą buzią wpartywała się we mnie i Pole. - Dziecko złaż z niej, już ! oszalałaś ? - oburzyła się i rzuciła obok mnie pudełeczko APAPU. Złapałam je szybko i schowałam za plecy.
- Coś za coś - powiedzialam do Poli, daj telefon a dam APAP - szybka wymiana. Złapałam telefon i rzucilam sie na łozko w salonie.
- " Pomoge Ci ;) a wiesz ze słosdko wyglądasz jak jestes wstawiona ?" - uśmiech pojaił mi sie na twarzy, zaczęłam piszczec i skakac a Pola siedząca obok na fotelu, dusiła się ze śmiechu.
- Nie oddycham - szępneła przez śmiech patrząc na mnie tańczącą po pokoju.
- Dziecko, może zaparze Ci mięty na uspokojenie ? - zapytała moja mama wychylając się z kuchni. Wybuchnęłam śmiechem i zrobiłam obrażoną mine.
piątek, 20 stycznia 2012
czwartek, 19 stycznia 2012
Rozdział 1
- Ej ktora godzina ? - zapytałam Poli gdy wyszłysmy z Maca.
- hmm, 20.30 masz ochote na piwo ? - zapytała szczerząc się i pokazując ząbki.
- No proste i wiesz ? Nawet Ci postawie . - jej uśmiech stał sie jeszcze szerszy . Każdy się rozszedł i zostawił nas same co było nam na ręke. Poszłysmy pod MarcPol i ja usiadłam na murku wyjmując portfel. Pola za to podeszła do grupki chłopakow.
- Macie skonczone 18 lat ? - zapytala grzecznie.
- Masz szczęście śliczna, bo tak - odpowiedział wysoki brunet i uśmiechnął sie do niej zalotnie. Miał na sobie szare dresy, czarną kurtke i buty Adidas.
- Cieszy mnie to, miałbyś może ochote kupić mi, to znaczy nam - pokazała na mnie ręką - jedną Barmańską i czteropak piw? Najlepiej królewskie. Będę wdzięczna.
- A po ile wy macie lat ? - zapytał chłopak który stał obok. Ten miał zwykłe spodnie. Wyrózniał sie od wszystkich czterech chłopaków ktorzy tam stali własnie tym że nie miał na sobie dresów.
- Wystarczająco. - Pola uśmiechnęła sie i poprawiła niesforny kosmyk włosów wkładając go za ucho. Zawsze szło jej to tak łatwo z chłopakami. - to jak ?
- Jaka ta Barmańska ? - zapytał brunet ciesząc sie jakby po raz pierwszy z życiu rozmawiał z dziewczyną. Pola była naprawde śliczna. Duże brązowe oczy, długie po pasa brązowe włosy i świetna figura.
- Wiśniowa. Chodz ze mną - powiedziała do chłopaka a on od razu ruszył za nią i skierowała sie w moją strone. Podeszła do mnie i wyciągneła ręke. - 25 zł poprosze. - w jej głosie słychać było ogromną radość że jej się udało.
- Czekaj - zaczełam szukać pięniędzy w portfelu. - to może tak - zwróciłam sie do chłopaka. - Dam Ci 25 zł i kup Barmańską a za reszte po prostu piwa, z góry dzięki.
- Ok, nie ma sprawy - odpowiedział i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podałam mu pieniądze a obok mnie przysiadła Pola. Brunet poszedł do sklepu a do nas podeszła reszta chłopakow.
- Tak wgl to ja jestem Adrian -powiedział kolejny brunet, ale ten był serio przystojny. Dwudniowy zarost dodawał mu uroku. Niebieskie oczy błyszczały gdy się przedstawiał.
- Miło mi - uśmiechnęlam sie i podałam ręke - ja jestem Lori, yhm to znaczy Laura a to jest Pola. - wskazałam na nią palcem - ale to chyba już wiecie.
- No własnie nie - odpowiedział z uśmiechem Adrian. Cały czas patrzył mi w oczy - Pola nam się nie przedstawiła, hmm - zaczął - to jest Kacper - wskazał na niższego chłopaka w czarnych dresach, Saulicz - wskazał na blondyna w zwykłych spodniach no i - pokazał na sklep - tam macie Michała. Spojrzałam na sklep a w drzwiach pokazał sie Michał. Szybkim krokiem podszedl do nas i podał alkohol. Pola schowała wszystko to swojej torebki a Barmańską podała mi.
- Miło było was poznać, dzięki wielkie. - uśmiechnęłam sie i wstałam.
- Do zobaczenia kiedyś tam - powiedziała Pola.
- Siema - odpowiedizał jeden po drugim kążdy z nich.
- Dobre dupy -szepnęła mi Paula na ucho a ja wybuchnęłam śmiechem otwierając butelke.
- Za moje zdrowie - krzyknęłam biorąc pierwszy łyk i podając butelke Poli.
- Za Twoje zdrowie skarbie - odkrzyknęła Pola i wzieła kolejy łyk.
**********************
Niecała godzina i byłyśmy ostro wcięte. Powoli zaczyałyśmy wracać do domu bo skonczyło nam się wszystko do picia. Miałysmy wypić to u mnie w domu bo Pola u mnie nocuje a skończyło sie na opróżnieniu wszystiego na ławce w naszym ulubionym parku.
- Ładne niebo - Pola zaczęła się śmiać a ja razem z nią.
- Bo rzucę w Ciebie moją cegłą -zagroziłam jej gdy chciała wrzucić mnie w śnieg. Odsunęła sie ze śmiechem i przez przypadek wpadła na jakąs osobe.
- O Pola, tak? - zapytał chłopak. Próbowałam przypomnieć sobie jego imie, Pola widocznie też .
- Adrian ! - przypomniało mi się i powiedziałam jego imie troche za głośno. Od razu zasłoniłam ręką buzie.
- Masz racje, ciekawy zbieg okoliczności - Chłopak zaczął się śmiac. - Laura tak? słodko wyglądasz jak jesteś wstawiona - moja twarz nabrała rumieńca a Pola delikatnie szturchnęła mnie łokciem. - Mam nadzieje ze się jeszcze spotkamy - puścił mi oczko - a właśnie, tam są psy - wskazał wyjście z parku - Przed chwilą mnie spisały za papierosy więc uważajcie -odwrocił się i odszedł.
- Idiotko, proś o numer telefonu!- syknęła mi do ucha Pola.
- Oszalałas chyba - odpowiedzialam i poszłam w kierunku mojego domu. Przed oczami miałam ten zabujczy uśmiech i jego głos. Uśmiechałam się jak głupia idąc ulicą a Pola śmiała się ze mnie i robiła żarty z mojej reakcji.
- No Lori, czyżby miłośc zapukała Ci do serduszka ? - drażniła się ze mną i śmiała.
- Skurwiaj diable - uśmiechnęłam się i przytuliłam do najwspanialszej przyjaciółki na świecie.
- hmm, 20.30 masz ochote na piwo ? - zapytała szczerząc się i pokazując ząbki.
- No proste i wiesz ? Nawet Ci postawie . - jej uśmiech stał sie jeszcze szerszy . Każdy się rozszedł i zostawił nas same co było nam na ręke. Poszłysmy pod MarcPol i ja usiadłam na murku wyjmując portfel. Pola za to podeszła do grupki chłopakow.
- Macie skonczone 18 lat ? - zapytala grzecznie.
- Masz szczęście śliczna, bo tak - odpowiedział wysoki brunet i uśmiechnął sie do niej zalotnie. Miał na sobie szare dresy, czarną kurtke i buty Adidas.
- Cieszy mnie to, miałbyś może ochote kupić mi, to znaczy nam - pokazała na mnie ręką - jedną Barmańską i czteropak piw? Najlepiej królewskie. Będę wdzięczna.
- A po ile wy macie lat ? - zapytał chłopak który stał obok. Ten miał zwykłe spodnie. Wyrózniał sie od wszystkich czterech chłopaków ktorzy tam stali własnie tym że nie miał na sobie dresów.
- Wystarczająco. - Pola uśmiechnęła sie i poprawiła niesforny kosmyk włosów wkładając go za ucho. Zawsze szło jej to tak łatwo z chłopakami. - to jak ?
- Jaka ta Barmańska ? - zapytał brunet ciesząc sie jakby po raz pierwszy z życiu rozmawiał z dziewczyną. Pola była naprawde śliczna. Duże brązowe oczy, długie po pasa brązowe włosy i świetna figura.
- Wiśniowa. Chodz ze mną - powiedziała do chłopaka a on od razu ruszył za nią i skierowała sie w moją strone. Podeszła do mnie i wyciągneła ręke. - 25 zł poprosze. - w jej głosie słychać było ogromną radość że jej się udało.
- Czekaj - zaczełam szukać pięniędzy w portfelu. - to może tak - zwróciłam sie do chłopaka. - Dam Ci 25 zł i kup Barmańską a za reszte po prostu piwa, z góry dzięki.
- Ok, nie ma sprawy - odpowiedział i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podałam mu pieniądze a obok mnie przysiadła Pola. Brunet poszedł do sklepu a do nas podeszła reszta chłopakow.
- Tak wgl to ja jestem Adrian -powiedział kolejny brunet, ale ten był serio przystojny. Dwudniowy zarost dodawał mu uroku. Niebieskie oczy błyszczały gdy się przedstawiał.
- Miło mi - uśmiechnęlam sie i podałam ręke - ja jestem Lori, yhm to znaczy Laura a to jest Pola. - wskazałam na nią palcem - ale to chyba już wiecie.
- No własnie nie - odpowiedział z uśmiechem Adrian. Cały czas patrzył mi w oczy - Pola nam się nie przedstawiła, hmm - zaczął - to jest Kacper - wskazał na niższego chłopaka w czarnych dresach, Saulicz - wskazał na blondyna w zwykłych spodniach no i - pokazał na sklep - tam macie Michała. Spojrzałam na sklep a w drzwiach pokazał sie Michał. Szybkim krokiem podszedl do nas i podał alkohol. Pola schowała wszystko to swojej torebki a Barmańską podała mi.
- Miło było was poznać, dzięki wielkie. - uśmiechnęłam sie i wstałam.
- Do zobaczenia kiedyś tam - powiedziała Pola.
- Siema - odpowiedizał jeden po drugim kążdy z nich.
- Dobre dupy -szepnęła mi Paula na ucho a ja wybuchnęłam śmiechem otwierając butelke.
- Za moje zdrowie - krzyknęłam biorąc pierwszy łyk i podając butelke Poli.
- Za Twoje zdrowie skarbie - odkrzyknęła Pola i wzieła kolejy łyk.
**********************
Niecała godzina i byłyśmy ostro wcięte. Powoli zaczyałyśmy wracać do domu bo skonczyło nam się wszystko do picia. Miałysmy wypić to u mnie w domu bo Pola u mnie nocuje a skończyło sie na opróżnieniu wszystiego na ławce w naszym ulubionym parku.
- Ładne niebo - Pola zaczęła się śmiać a ja razem z nią.
- Bo rzucę w Ciebie moją cegłą -zagroziłam jej gdy chciała wrzucić mnie w śnieg. Odsunęła sie ze śmiechem i przez przypadek wpadła na jakąs osobe.
- O Pola, tak? - zapytał chłopak. Próbowałam przypomnieć sobie jego imie, Pola widocznie też .
- Adrian ! - przypomniało mi się i powiedziałam jego imie troche za głośno. Od razu zasłoniłam ręką buzie.
- Masz racje, ciekawy zbieg okoliczności - Chłopak zaczął się śmiac. - Laura tak? słodko wyglądasz jak jesteś wstawiona - moja twarz nabrała rumieńca a Pola delikatnie szturchnęła mnie łokciem. - Mam nadzieje ze się jeszcze spotkamy - puścił mi oczko - a właśnie, tam są psy - wskazał wyjście z parku - Przed chwilą mnie spisały za papierosy więc uważajcie -odwrocił się i odszedł.
- Idiotko, proś o numer telefonu!- syknęła mi do ucha Pola.
- Oszalałas chyba - odpowiedzialam i poszłam w kierunku mojego domu. Przed oczami miałam ten zabujczy uśmiech i jego głos. Uśmiechałam się jak głupia idąc ulicą a Pola śmiała się ze mnie i robiła żarty z mojej reakcji.
- No Lori, czyżby miłośc zapukała Ci do serduszka ? - drażniła się ze mną i śmiała.
- Skurwiaj diable - uśmiechnęłam się i przytuliłam do najwspanialszej przyjaciółki na świecie.
środa, 18 stycznia 2012
Prolog,
- Lori, wstań ! Już 12 ! zaraz przyjdzie Pola. - Przebudziłam się, hmm co dzisiaj za dzien ? juz wiem. 2 luty, moje urodziny.
- Lori no ! - matka nie dawała za wygraną. Usłyszałam kroki idące w strone drzwi mojego pokoju.
- Lori, wiem że masz urodziny ale chyba musisz wstac zeby sie na nie przgotowac, nie ?
Otworzyłam delikatnie oczy i spojrzałam w strone drzwi, moja mama stała oparta o framuge z połozoną ręką na biodrze. Po matce odziedziczyłam duże niebieskie oczy i falowane czarne włosy. Matka widząc że kontaktuję podeszła do łożka, połozyła na szawce pieniądze i uśmiechneła się.
- To prezent odemnie i ojca - Powidziała i zciągneła ze mnie cieplutką kołdre. Włozyła ją sobie pod pache i wyszła z pokoju.
- Dziekuje bardzo ! - odkrzknęłam jej i z gesią skórką na całym ciele pognałam do garderoby.
Urodziny to wyjątkowy dzień w życiu każdego człowieka, ponieważ swiętujemy wtedy własne narodziny. Powinnismy sie w ten dzień radować, za to ja, w obecnej chwili mam dołka.
Szare rurki, biała koszulka, szary sweterek i czarne koturny. Kierunek łazienka.
Wchodząc do kabiny prysznicowej usłyszałam jeszcze znajomwe głosy, Pola przyszła, trzeba się wiec pośpieszyc. Szybki prysznic, ubrałam sie, wysuszyłam włosy i wyszłam z
łazienki.
- Bu - moja siostra stojąc przy drzwiach, chciała mnie przestraszyc. Cassie ma 6 lat, mała rozpieszczona gówniara i nic wicej.
- Spadaj, daj mi chociaż jeden dzień spokoju. - uśmiechnęłam sie do niej sztucznie i zatrzasnelam jej drzwi od mojego pokoju przed nosem.
- Najlepszego !! - nie zązyłam sie nawet odwrócic, a Pola rzuciła się na mnie i zaczela przytulac.
- Oj, dzieki - uśmiechnęłam sie nieśmiało i odwzajemniłam buziaka w usta.
- Czekaj czekaj - zaczela nawijac o swoim dniu i o naszych strojach grzebiac w torbie, po chwili wyjęła z niej granatowe pudełeczko zawiązane różową wstążką.
- Masz. To dla Ciebie - powiedziala dajac mi je i rzucila sie na łozko patrząc moją reakcje. Odpakowalam podarunek. W środku znajdowała się śliczna bransoletka z literką "L" . Uśmiech sam pojawił mi sie na twarzy.
- No wiesz - zaczeła - do tej bransoletki możesz doczepić dowolną liczbę zawieszek, innych literek albo serduszek czy czegokolwiek, więc nie obraże się jak doczepisz i to - podała mi kolejne pudełeczko, tym razem mniejsze. Otworzylam je a w środku znajdowala sie literka "P". Miałam w oczach łzy, to był naprawde śliczny prezent, iśmiechnęłam sie do Poli.
- Dziekuje, jestes wspaniała, naprawde dziekuje.
- A właśnie, na co przeznaczysz tamtą sumke? - wskazała pieniądze leżące na szawce obok lóżka, prezent od rodziców.
- Hmm, kolczyka w pepku mam... Co myślisz o wardze ? Tak to dobry pomysl i tatuaż. Reszte odłoże no bo w koncu nie wydam całych 600 zl prawda ?
- Tatuaz mówisz ? A gdzie ? W dupie sobie tatuaż zrób - zrobila zirytowaną mine.
- No mówiłam Ci, na nadgarstku - usmiechnelam sie pokazujac jej miejsce na tatuaż, lewa ręka, napis "dreams " - popatrzyla na mnie jak na idiotke i weszła do mojej gadreroby.
Do godz. 16.30 stroiłyśmy się. Własciwie nie wiedziałam dlaczego, miałyśmy we dwie iść po prostu do naszej ulubionej restauracji czyli po prostu - MacDonald, na koniec obie wylądowalyśmy w rurkach i koturnach.
Przed wejściem do "Maca", Pola zawiązała mi na oczach błekitną przepaskę.
- Rozmaze sie przez Ciebie .
- Nie narzekaj- odpowiedziała i wprowadziła mnie do środka, od razu dmuchnęło we mnie cieplo i mialam ochote zdjść płaszczyk.
Pola ustawila mnie i rozwiązala przepaskę.
- NIESPODZIANKA ! - krzykneli wszyscy którzy byli przy stoliku.
- No i sie rozmazałam - jeknelam po chwili, wycierając oczy a kazdy wybuchnął śmiechem przytulając mnie.
- Dziekuje wam, uśmiechnęłam sie widząc ich twarze. Znalazły sie tam cztery najważniejsze dla mnie osoby, Pola, Julia, Daniel i Kamil. Od zawsze tworzyliśmy nasza paczke,
a w ciągu ostatnich miesięcy zaiskrzylo pomiędzy Danielem a Polą. Poprosil ją w sylwestrową noc . Bardzo ciesze sie z ich szczescia i wiele bym dała by być równie szczęśliwa w związku jak oni ale jak narazie jestem sama. Od Daniela i Kamila dostałam misia, ktory mial 1.50 metra i duzą rózową kokarde na szyji a Julia za to dała mi kolczyka do pępka.
Wnieśli tort, zdmuchnęłam świeczki, własnie skonczyłam 14-nasty rok mojego życia a zaczełam 15-nasty. Moim zyczeniem urodzinowym było : Chcę być już zawsze tak szczęsliwa jak w tej chwili. Płomien ze świeczek zgasł.
- Lori no ! - matka nie dawała za wygraną. Usłyszałam kroki idące w strone drzwi mojego pokoju.
- Lori, wiem że masz urodziny ale chyba musisz wstac zeby sie na nie przgotowac, nie ?
Otworzyłam delikatnie oczy i spojrzałam w strone drzwi, moja mama stała oparta o framuge z połozoną ręką na biodrze. Po matce odziedziczyłam duże niebieskie oczy i falowane czarne włosy. Matka widząc że kontaktuję podeszła do łożka, połozyła na szawce pieniądze i uśmiechneła się.
- To prezent odemnie i ojca - Powidziała i zciągneła ze mnie cieplutką kołdre. Włozyła ją sobie pod pache i wyszła z pokoju.
- Dziekuje bardzo ! - odkrzknęłam jej i z gesią skórką na całym ciele pognałam do garderoby.
Urodziny to wyjątkowy dzień w życiu każdego człowieka, ponieważ swiętujemy wtedy własne narodziny. Powinnismy sie w ten dzień radować, za to ja, w obecnej chwili mam dołka.
Szare rurki, biała koszulka, szary sweterek i czarne koturny. Kierunek łazienka.
Wchodząc do kabiny prysznicowej usłyszałam jeszcze znajomwe głosy, Pola przyszła, trzeba się wiec pośpieszyc. Szybki prysznic, ubrałam sie, wysuszyłam włosy i wyszłam z
łazienki.
- Bu - moja siostra stojąc przy drzwiach, chciała mnie przestraszyc. Cassie ma 6 lat, mała rozpieszczona gówniara i nic wicej.
- Spadaj, daj mi chociaż jeden dzień spokoju. - uśmiechnęłam sie do niej sztucznie i zatrzasnelam jej drzwi od mojego pokoju przed nosem.
- Najlepszego !! - nie zązyłam sie nawet odwrócic, a Pola rzuciła się na mnie i zaczela przytulac.
- Oj, dzieki - uśmiechnęłam sie nieśmiało i odwzajemniłam buziaka w usta.
- Czekaj czekaj - zaczela nawijac o swoim dniu i o naszych strojach grzebiac w torbie, po chwili wyjęła z niej granatowe pudełeczko zawiązane różową wstążką.
- Masz. To dla Ciebie - powiedziala dajac mi je i rzucila sie na łozko patrząc moją reakcje. Odpakowalam podarunek. W środku znajdowała się śliczna bransoletka z literką "L" . Uśmiech sam pojawił mi sie na twarzy.
- No wiesz - zaczeła - do tej bransoletki możesz doczepić dowolną liczbę zawieszek, innych literek albo serduszek czy czegokolwiek, więc nie obraże się jak doczepisz i to - podała mi kolejne pudełeczko, tym razem mniejsze. Otworzylam je a w środku znajdowala sie literka "P". Miałam w oczach łzy, to był naprawde śliczny prezent, iśmiechnęłam sie do Poli.
- Dziekuje, jestes wspaniała, naprawde dziekuje.
- A właśnie, na co przeznaczysz tamtą sumke? - wskazała pieniądze leżące na szawce obok lóżka, prezent od rodziców.
- Hmm, kolczyka w pepku mam... Co myślisz o wardze ? Tak to dobry pomysl i tatuaż. Reszte odłoże no bo w koncu nie wydam całych 600 zl prawda ?
- Tatuaz mówisz ? A gdzie ? W dupie sobie tatuaż zrób - zrobila zirytowaną mine.
- No mówiłam Ci, na nadgarstku - usmiechnelam sie pokazujac jej miejsce na tatuaż, lewa ręka, napis "dreams " - popatrzyla na mnie jak na idiotke i weszła do mojej gadreroby.
Do godz. 16.30 stroiłyśmy się. Własciwie nie wiedziałam dlaczego, miałyśmy we dwie iść po prostu do naszej ulubionej restauracji czyli po prostu - MacDonald, na koniec obie wylądowalyśmy w rurkach i koturnach.
Przed wejściem do "Maca", Pola zawiązała mi na oczach błekitną przepaskę.
- Rozmaze sie przez Ciebie .
- Nie narzekaj- odpowiedziała i wprowadziła mnie do środka, od razu dmuchnęło we mnie cieplo i mialam ochote zdjść płaszczyk.
Pola ustawila mnie i rozwiązala przepaskę.
- NIESPODZIANKA ! - krzykneli wszyscy którzy byli przy stoliku.
- No i sie rozmazałam - jeknelam po chwili, wycierając oczy a kazdy wybuchnął śmiechem przytulając mnie.
- Dziekuje wam, uśmiechnęłam sie widząc ich twarze. Znalazły sie tam cztery najważniejsze dla mnie osoby, Pola, Julia, Daniel i Kamil. Od zawsze tworzyliśmy nasza paczke,
a w ciągu ostatnich miesięcy zaiskrzylo pomiędzy Danielem a Polą. Poprosil ją w sylwestrową noc . Bardzo ciesze sie z ich szczescia i wiele bym dała by być równie szczęśliwa w związku jak oni ale jak narazie jestem sama. Od Daniela i Kamila dostałam misia, ktory mial 1.50 metra i duzą rózową kokarde na szyji a Julia za to dała mi kolczyka do pępka.
Wnieśli tort, zdmuchnęłam świeczki, własnie skonczyłam 14-nasty rok mojego życia a zaczełam 15-nasty. Moim zyczeniem urodzinowym było : Chcę być już zawsze tak szczęsliwa jak w tej chwili. Płomien ze świeczek zgasł.
No Witam.
Cześć, ten blog powstaje za namową mojej przyjaciółki, mam zamiar stworzyć w nim historie pewnej marzycielki. Z czasem pojawi sie prolog i takie tam. Do napisania, Laura ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)